Przyjaciele i miłośnicy muzyki
Wypili wspólnie beczkę herbaty, spędzili razem nieobliczalną ilość godzin. Różnią się wiekiem, zawodami, poglądami. Łączy ich przyjaźń, a zintegrowała wspólna sprawa. Spotykają się niemal co tydzień i… rozmawiają. Jak bardzo owocne są to rozmowy świadczą dwa Festiwale Muzyki Oratoryjnej, Fryderyk za pierwszą płytę i wiele innych, nie mniej ciekawych działań na Świętej Górze.
Mowa o czołowych postaciach Stowarzyszenia Miłośników Muzyki Świętogórskiej im. Józefa Zeidlera w Gostyniu. To oni są głównymi „sprawcami” muzycznego rozkwitu Świętej Góry i odkrycia na nowo znajdującego się tam od stuleci bogatego księgozbioru nut. A wszystko zaczęło się od księdza Jakuba Przybylskiego i Wojciecha Czemplika.
Ksiądz Kuba – odpowiedzialny za całość
Na Świętą Górę przybył w 2003 roku, zaraz po święceniach kapłańskich. Zajął się tam chórem i orkiestrą.
_ Zauważyłem przychodzącego często do kościoła ranną porą, młodego człowieka z burzą siwych włosów_ opowiada ksiądz Jakub. _Wiedziałem kim jest, bo znałem go z koncertów Starego Dobrego Małżeństwa. Zaprosiłem go na próbę naszych muzyków. Nagraliśmy wtedy płytę Świetogorskiej Pani”. Na jednym krążku był chór świętogórski, na drugim Wojtek Czemplik z towarzyszeniem instrumentu organowego.
W podzięce za to nagranie ksiądz podarował panu Wojtkowi książkę o muzykaliach świętogórskich. Ten wyczytał w niej, że w 2006 roku przypada 200 rocznica urodzin Józefa Zeidlera, kompozytora żyjącego i komponującego na Świętej Górze.
_ Nękał mnie potem telefonami, żeby uczcić to wydarzenie choć jednym koncertem lub małym festiwalem _ przyznaje ks. Jakub Przybylski. _ A to wymagało przygotowań.
Książkę o muzykaliach otrzymał też wydawca płyty – Mariusz Giermaziak z NETBOX-u.
_ Spotkaliśmy się: Wojtek – pasjonat muzyczny, Mariusz – biznesmen i ja. Zaprosiliśmy Krzysia Fekecza – społecznika, znawcę tematu stowarzyszeń. Wtedy nie myśleliśmy jeszcze, że coś z tego wyniknie _ dodaje ksiądz Kuba.
Wkrótce dołączyli do nich Leszek Jankowski, Darek Wujek, Andrzej Konieczny i inni. Każdy przyszedł z innym doświadczeniem: samorządowym, organizacyjnym, medialnym, kulturalnym. Okazało się, że tworzą dobrze zgrany zespół. Większość z nich ma zacięcie muzyczne i nadają na tym samym tonie.
I tak to się zaczęło.
Wojtek Czemplik– specjalista od spraw artystycznych i… wpadania na genialne pomysły
_ Na początku nikt z nas nie myślał, że zrobimy tak duży festiwal i o takiej randze _ przyznaje Wojciech Czemplik _ Na jednym z pierwszych spotkań Mariusz Giermaziak zaproponował, abyśmy zaprosili Agnieszkę Duczmal z Orkiestrą Kameralną Polskiego Radia i zespołem Amadeus. Wtedy ubawiliśmy się tym pomysłem, uważaliśmy bowiem, że grubo przesadził. To był szalony pomysł, ale te marzenia się spełniły.
Pan Wojtek mieszka w pobliżu Gostynia zaledwie od kilku lat. Dzięki książce od księdza Jakuba zagłębił się w dzieje muzyki w Gostyniu tak bardzo, jak z żadną encyklopedią muzyczną ani podręcznikiem muzyki dotychczas.
_ Kiedyś to miasto tętniło życiem. To mnie natchnęło optymizmem i wiarą, że mamy tutaj nieprzeciętną spuściznę muzyczną _ twierdzi. _ Analizując nuty dochodziliśmy do wniosku, że nie mogą być to malutkie koncerty, ponieważ muzyka nie jest kameralna. Konieczne były wielkie składy muzyków, wspaniałe chóry, wielcy soliści i formy, które wykraczają poza granice małych sal koncertowych. Stało się to dla nas samych wielką sensacją.
Byli dumni, gdy organizatorzy dużych festiwali podkreślali, że można sobie tylko wymarzyć, aby mieć na starcie taki kapitał, taką historię muzyki, jaka jest na Świętej Górze.
Krzysztof Fekecz – prezes
Jego domeną w Stowarzyszeniu są sprawy formalno – prawne i administracyjne. Ale muzyka obca mu nie jest.
_ Byłem świadkiem, jak profesor Dyżewski zachwycał się manuskryptami nut, które od nas dostał _ opowiada. _ Znawcy mówili nam, że to wspaniała muzyka, więc założyliśmy, że warto pokazać to światu i że wykonania muszą być jak najlepsze. Stąd pomysł festiwalu. Były obawy, czy sprostamy zadaniu, jaka to będzie muzyka i czy ludzie na nią przyjdą.
Darek Wujek – gostyńska tv
_ Po pierwszym koncercie ten problem akurat odszedł, bo bazylika pękała w szwach. I w następne koncerty też. Publiczność była wspaniała i to podkreślali wykonawcy. Dlatego też pierwsza płyta dedykowana była właśnie publiczności _ mówi Dariusz Wujek. _ Wszyscy, którzy przybywają do bazyliki świętogórskiej zauroczeni są tym miejscem. Niesiołowski podkreślał, że tu naładował swoje akumulatory na kolejne koncerty.
Leszek Jankowski – organizator perfekcjonista
W latach 80 –tych ubiegłego stulecia organizował w Gostyniu koncerty dla młodzieży, prowadził Klub Dobrej Płyty.
_ To była inna muzyka i inna publika _ twierdzi. _ Zorganizowałem kilka koncertów znanych zespołów, doświadczenie więc jakieś mam. Ale tutaj musiało być wszystko perfekcyjnie przygotowane.
Opinie po dwóch festiwalach potwierdzają, że zrobili to znakomicie.
Festiwale Muzyki Oratoryjnej na Świętej Górze wyróżniają się tym, że robione są z pomysłem. Każdy koncert ma swój charakter, nie jest przypadkowy. Wszystko jest przemyślane i przedyskutowane. Panowie spotykają się przynajmniej raz w tygodniu – przez cały rok. Każdy zajmuje się swoją „działką”, ale ostateczne decyzje podejmują wspólnie.
_ Niejednokrotnie się poróżnimy _ przyznaje D. Wujek.
_ Ale dobrze czujemy się w swoim towarzystwie i z przyjemnością przychodzimy na nasze spotkania _ uważa Krzysztof Fekecz.
Z początku nie wszyscy osobiście się znali. Gostyń nie jest jednak duży, wiedzieli kto kim jest i czym się zajmuje. Wiedzieli, że razem mogą pracować. Nie przypuszczali, że stworzą tak dobry i zgrany zespół. I że zorganizują festiwale tak dużego formatu.
Nie mają stałego dnia ani stałej godziny spotkań. Dostosowują się do Wojtka Czemplika, który często bywa w trasie koncertowej. Nie mają też stałego miejsca spotkań. Często jest to bazylika na Świętej Górze, ale też zapraszają się nawzajem do swoich domów.
_ Działamy bardzo konkretnie i systematycznie, nie od przypadku _ twierdzą zgodnie.
Przez miesiące wspólnej pracy nawiązała się pomiędzy nimi przyjaźń, miło spędzają razem czas. Chociaż tego mają coraz mniej, aby spędzać go towarzysko. Skupiają się na konkretnej pracy i zadaniach.
_ Nasza działalność coraz bardziej się rozwija, jest coraz więcej wydarzeń, nagród, które otrzymujemy, zobowiązań _ wylicza ksiądz Jakub.
Nie dają sobie chwili wytchnienia. Już na podsumowaniu festiwalu myślą i zaczynają pracować nad kolejnym. W międzyczasie organizują koncerty oratoryjne, nagrywają płyty, rozmawiają ze sponsorami. Nie mają służbowych samochodów ani telefonów. Nie mają też biura, ani siedziby. Działają na zasadzie wolontariatu. Nie brakuje im natomiast poczucia humoru i celnego dowcipu. I wciąż im się chce robić więcej. Dlaczego?
_ Ta działalność przynosi nam popularność _ żartuje pan Wojtek. I udowadnia to na swoim przykładzie. _ Do niedawna nikt mnie w Gostyniu nie znał, a teraz jestem zdziwiony, bo ludzie kłaniają mi się nawet w sklepie mięsnym. A w klasie III c szkoły podstawowej zorganizowano ze mną spotkanie jako z ciekawym człowiekiem.
Festiwale mają odbywać się co roku. Ich termin jest stały: ostatni weekend września i pierwszy weekend października. Organizatorzy wierzą, że w przyszłości ktoś po nich przejmie pałeczkę. Póki co, pracują pełną parą.
ELŻBIETA CURYK – SIERSZULSKA
Członkowie Stowarzyszenia otrzymali sporo nagród i wyróżnień za swoją działalność, m.in. Zasłużony dla Powiatu Gostyńskiego, Srebrne Mikrofony Radia Merkury, Honorowy Laur Gostynia dla Wojciecha Czemplika, Medal Młodej Sztuki dla ks. Jakuba Przybylskiego, Fryderyk 2008 za dwupłytowy album z I Festiwalu, nagrodę twórczą Laur Gostynia.
Polski Mozart odkryty w Gostyniu
Dwa lata temu młody ksiądz Jakub Przybylski wyciągnął z szafy w gostyńskim klasztorze filipinów zawinięte w gazetę stosy manuskryptów zapisów nutowych sprzed 300 lat. Jednym z ich autorów był Józef Zeidler.
Miał przeczucie, że ma w dłoniach prawdziwy skarb. -Od lat było wiadomo, że te nuty tam leżą, ale jakoś nikt do nich nie zaglądał -wspomina.
Utwory 30 niemal nikomu nieznanych kompozytorów odnalezione w miasteczku otoczonym chłopskimi gospodarstwami wyglądały mu na nie lada sensację. Ale nie tylko nieznanych i nie tylko polskich. Odnalazł też zapisy nutowe autorstwa Józefa Haydna i Ignaza Pleyela.
Filipini od 1668 roku realizowali ideę apostolstwa przez muzykę. Powołali wówczas w Gostyniu kapelę muzyczną, powstała szkółka, grali po dworach, ściągali kompozytorów z różnych krajów europejskich. Jednym z nich był Józef Zeidler (1744 – 1806). Pozostało po nim łącznie 30 utworów. M. in. siedem mszy, requiem, motety, pastorałki. Gdy ksiądz Przybylski wrzucił jego nazwisko do Google’a, odnalazł na Allegro zapomnianą starą winylową płytę z jedynym wykonaniem Zeidlera. Kupił ją za 6 zł.
Po tym, jak zajrzał do szaf z manuskryptami, postanowił przywrócić muzyczne posłannictwo filipinów. Wezwał na pomoc grupę przyjaciół. Do bazyliki na Świętej Górze przyjechał Leszek Jankowski, który w latach 80. w Gostyniu organizował muzyczne spotkania. Ale zupełnie inne. Dla nastoletnich kontestatorów organizował wspólne słuchanie sprowadzanych przez rodzinę w Kanadzie płyt Led Zeppelin, Hendriksa, Doorsów.
Szybko dołączył do nich Krzysztof Fekecz, działacz samorządowy z pobliskiego Pępowa, człowiek z dużym doświadczeniem organizacyjnym, Dariusz Wujek, właściciel lokalnej telewizji kablowej, Mariusz Giermaziak, miejscowy przedsiębiorca, i osoba najważniejsza -Wojciech Czemplik, skrzypek z zespołu Stare Dobre Małżeństwo, który dziś sprawuje artystyczną pieczę nad ich przedsięwzięciami.
Kopie manuskryptów rozesłali do muzykologów. Do profesora Marka Dyżewskiego, byłego rektora wrocławskiej Akademii Muzycznej, oryginały zawieźli osobiście. – Pamiętam jego reakcję: „Panowie, to jest rewelacja” – wspomina ksiądz Jakub. -To on pierwszy powiedział, że Zeidler jest „polskim Mozartem” -dodaje Leszek Jankowski.
Od razu wymyślili, że muszą zorganizować festiwal „swojego” kompozytora w Gostyniu. Wielkopolska słynie nie tylko z dużej liczby kartofli, ale i dobrej organizacji i uporu w pracy. Nowo objawieni miłośnicy Zeidlera, a tak naprawdę miłośnicy swojego miasta, wydzwaniali do kogo się da. Wykorzystywali każdy kontakt i każdą znajomość. Dotarli do Marka Jurka, który był wtedy marszałkiem Sejmu. Ułatwił kontakt z wiceministrem kultury Jarosławem Sellinem. Ktoś inny polecił ich Elżbiecie Kruk, szefowej Krajowej Rady i Radiofonii. Ona z kolei – szefom TVP. Dotarli i do „Rzeczpospolitej”, która objęła patronat nad festiwalem. Podobnie jak Elżbieta Penderecka. Miejscowych przedsiębiorców namówili do wyłożenia pieniędzy.
Znaleziska z szaf nie były gotowymi partyturami. Poszczególne głosy i instrumenty zapisane były w tzw. incipitach. Żeby utwór był wykonany, te zapisy trzeba złożyć do kupy i napisać odnowa partyturę. Wykonali to muzykolodzy m.in. z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. – Chcemy, aby ta muzyka brzmiała jak najbardziej podobnie do wykonań z XVIII i XIX wieku -tłumaczy ks. Przybylski.
-Byliśmy pełni obaw -wspomina Krzysztof Fekecz. -Po pierwsze, jaka jest rzeczywista jakość utworów Zeidlera. Po drugie, jaka będzie akustyka w klasztorze, w którym chcieliśmy zorganizować koncert. Ale przede wszystkim baliśmy się, czy kogokolwiek w Gostyniu to zainteresuje.
A jak reagują mieszkańcy Gostynia? Najprościej jak mogą. Zapełniają klasztorny refektarz do ostatniego miejsca. Koncerty odbywają się raz w miesiącu. W miasteczku zrodziła się moda, aby bywać na Świętej Górze. Teraz można się tam dostać tylko za zaproszeniem. -Co miesiąc zapraszamy trochę inną publiczność -mówi Leszek Jankowski. Bywalcy traktują wizytę w klasztorze bardzo prestiżowo. Organizatorzy podkreślają, że świętogórskie koncerty stały się elementem budowania miejscowej wspólnoty. Największą próbą był sam festiwal. Koncerty odbywały się już nie w refektarzu dla setki osób, ale we wnętrzu dużej świątyni. Szybko doprowadzili do prawykonania pierwszych utworów Zeidlera. Jeden z festiwalowych koncertów poprowadziła sama Agnieszka Duczmal. Koncerty zostały nagrane, we współpracy z Polskim Radiem wydano pierwszą płytę.
Miasto, które mogło się kojarzyć ze wszystkim, ale nie z wysoką kulturą, staje się muzycznym centrum Wielkopolski. Właśnie teraz rozpoczyna się druga edycja festiwalu, na którym zagra m.in. Tytus Wojnowicz. Specjalny koncert pod patronatem ambasadora Austrii poświęcony będzie twórczości austriackiego kompozytora Ignaza Pleyela.
– Przyjeżdżają do nas najwybitniejsi muzycy, tak jak 300 lat temu, kiedy do Gostynia ściągali znani kompozytorzy z całej Europy. Bo Gostyń już wtedy był w sercu Europy – mówi z dumą i radością w oczach ksiądz Jakub.
Gostyńscy zapaleńcy dalej pracują społecznie, bez sekretarki i bez biura, ale plany mają coraz ambitniejsze. – Rozmawialiśmy wstępnie, występami u nas zainteresowane są najpoważniejsze orkiestry, np. Sinfonia Varsovia. Problem w tym, że oni mają zarezerwowane terminy na dwa lata, a my nie wiemy, czy wtedy będziemy mieć pieniądze – mówi Krzysztof Fekecz.
Gostynianie szukają strategicznego sponsora, który zapewni stały budżet festiwali, tak, by mogli planować imprezę na kilka lat do przodu. Ale skoro tak szybko z niczego zrobili spory festiwal, wydali płytę, organizują cykliczne koncerty wmieście bez żadnych tradycji muzycznych, to zapewne za kilka lat będzie to już jedna z większych imprez muzycznych w Polsce.
Igor Janke
Sobota 29 września 2007 r.
Piły pójdą w ruch
II Festiwal Muzyki Oratoryjnej Musica Sacromontana przeszedł już do historii. Członkowie Stowarzyszenia Miłośników Muzyki Świętogórskiej im. Józefa Zeidlera, które jest organizatorem tego przedsięwzięcia, przekazują osobom i instytucjom podziękowania za pomoc w jego realizacji. 14 listopada spotkali się w siedzibie starostwa z samorządowcami.
Na ręce burmistrza Gostynia Jerzego Woźniakowskiego i włodarza powiatu Andrzeja Pospieszyńskiego, złożyli oprawione plakaty tegorocznego festiwalu z podpisami wykonawców, a także program z autografami muzyków, płytę CD z fotografiami i płytę DVD z nagraniem z finałowego koncertu, podczas którego wykonany został utwór gostynianina Maksymiliana Koperskiego.
Grono festiwalowych zapaleńców poinformowało także o zamierzeniach na przyszłość. Na wiosnę przyszłego roku planują m.in. pobić rekord Guinnessa w liczbie osób grających jednocześnie na… pile muzycznej. Do bazyliki mają zjechać ludzie nie tylko z Polski, ale także z Czech i Niemiec, którzy zagrają właśnie na tym nietypowym instrumencie. Spotkanie, do którego prawdopodobnie dojdzie 1 maja 2008 r., w dzień św. Józefa, patrona rzemieślników, ma być połączone z festynem.
— Z piłą muzyczną jestem zakolegowany od paru lat. Znam środowisko ludzi grających na tym rzadko spotykanym instrumencie. Są wśród nich aktorzy, iluzjoniści, dyrygenci – mówi Wojciech Czemplik, pomysłodawca przedsięwzięcia, dyrektor artystyczny festiwalu. – Chcemy zgromadzić jak największą liczbę osób grających na pile i stanąć do wielkiego zadania, jakim będzie pobicie rekordu Guinnessa. Sukcesem będzie jeśli uda nam się zgromadzić około 30-40 osób. Wykonamy utwór rozpoznawalny, prawdopodobnie maryjny.
Jak zaznaczył ks. Jakub Przybylski, dyrektor festiwalu, organizatorzy będą nieustannie dążyć do podnoszenia profesjonalizmu przedsięwzięcia.
— Chcielibyśmy, żeby festiwal był jeszcze bardziej rozpoznawalny w Polsce – dodał ks. J. Przybylski.
— Zależy nam na mocnej i szerokiej promocji festiwalu. W tym roku udało nam się zdobyć patronat ogólnopolskiego dziennika [„Rzeczpospolita” – przyp. autorki], dzięki czemu mogliśmy wyjść z odkryciami świętogórskimi szerzej, poza obręb powiatu i województwa – przypomina Krzysztof Fekecz, prezes stowarzyszenia. — Poprzeczka została postawiona dosyć wysoko i przy każdej następnej edycji staramy się ją stawiać coraz wyżej. Naszym założeniem jest, żeby muzyka była wykonywana przez najlepszych wykonawców. Myślimy o zaproszeniu wykonawców z zagranicy. Chcielibyśmy, żeby koncerty odbyły się także poza Gostyniem, a mianowicie w Warszawie i być może w Poznaniu. W klasztornym archiwum jest sporo utworów kompozytorów czeskich. Jest pomysł, żeby w przyszłym roku zrobić na Świętej Górze jeden dzień czeski w ramach festiwalu. Wszystko jednak będzie zależało od tego, jakim budżetem będziemy dysponowali.
W. Czemplik zaznaczył, iż najmilszym odkryciem tegorocznego festiwalu była muzyka M. Koperskiego, która tchnie ducha polskości. Wrażeniami z koncertów podzielili się także samorządowcy.
— Festiwal kojarzy mi się z archeologią muzyczną i niesamowitym odkrywaniem skarbów – powiedział Robert Marcinkowski, przewodniczący Rady Powiatu. – Festiwal, który nie jest adresowany do szerokich kręgów publiczności, którego nie można zakwalifikować do trendów kulturalnych, stał się nową jakością w Gostyniu, na którą odpowiedzieli mieszkańcy. Na koncercie finałowym z trudem można było znaleźć wolne miejsca. Bazylika wręcz pękała w szwach. Trudna muzyka, dla melomanów, stała się muzyką, którą zaczęli słuchać mieszkańcy naszego powiatu i stała się doskonałym źródłem promocji. O Gostyniu usłyszała cała Polska.
Podobnego zdania jest włodarz Gostynia.
— Festiwal nie tylko daje możliwość wysłuchania wspaniałej muzyki na bardzo wysokim poziomie, ale też promuje nasze miasto – powiedział J. Woźniakowski.
— Uczestnictwo w festiwalowych koncertach było dla mnie super rozrywką w dobrym stylu – dodał A. Pospieszyński.
SMMŚ organizuje 21 grudnia o 16:30 w bazylice bożonarodzeniowy koncert dla dzieci i młodzieży. Natomiast 12 stycznia przyszłego roku na Świętej Górze zagrają górale.
Z kolei już w piątek 23 listopada o 7:15 telewizyjna „Dwójka” zaplanowała emisję dwudziestokilkuminutowego reportażu o tegorocznym festiwalu na Świętej Górze.
Agnieszka Jakubowska
Nowa Gazeta Gostyńska Nr 47 z 28 listopada 2007r.
Festiwal tuż, tuż
Świętogórska bazylika rozbrzmiewać będzie wkrótce muzyką. Do Gostynia przyjadą wybitni muzycy i dyrygenci. Nie zawiedzie też z pewnością publiczność, która rok temu po brzegi wypełniła sanktuarium. To właśnie jej dedykowano dwupłytowy album, nagrany podczas pierwszego festiwalu. Podobny powstanie i w tym roku.
28 września rozpocznie się II Festiwal Muzyki Oratoryjnej „Musica Sacromontana”. W Bazylice na Świętej Górze w Gostyniu wystąpi tego dnia Orkiestra Filharmonii Poznańskiej. Wykona utwory Habla i Pleyela ze zbiorów świętogórskich oraz Karola Kurpińskiego.
Przygotowania w toku
Organizatorami Festiwalu są Kongregacja Oratorium Św. Filipa Neri oraz Stowarzyszenie Miłośników Muzyki Świętogórskiej im. Józefa Zeidlera. Przygotowania do jego drugiej edycji trwają od dawna. Niemal od momentu zakończenia pierwszej.
_ Staramy się robić wszystko profesjonalnie, dlatego kontaktujemy się z profesjonalistami, zasięgamy ich opinii _ mówi ks. Jakub Przybylski, dyrektor festiwalu. _ Odwiedzamy miejsca, w których odbywają się podobne koncerty i podglądamy je „od kuchni”. Uczymy się od najlepszych, bo chcemy, aby nasz Festiwal się rozwijał i przyciągał coraz większe rzesze melomanów.
Przez ostatnie miesiące muzykolodzy (m. in. z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego) intensywnie pracowali nad opracowaniem literatury muzycznej.
_ Na podstawie zachowanych manuskryptów – incipitów (poszczególnych głosów będących kompletnymi utworami)dokonali rekonstrukcji partytur _ wyjaśnia ks. Przybylski. _ Wykonanie tych dzieł będzie historyczne, dążymy do tego, aby ta muzyka brzmiała w sposób jak najbardziej zbliżony do wykonań XVIII i XIX- wiecznych.
To samo dotyczy śpiewaków.
_ W ciągu minionych lat utwory muzyki dawnej wykonywane były w Polsce często przez wielkie orkiestry – na sposób romantyczny. Tymczasem w klasycyzmie kapela liczyła kilkunastu muzyków, dlatego muzyka inaczej brzmiała. Podczas naszego Festiwalu wracamy do historycznej prawdy wykonawczej _ przyznaje Krzysztof Fekecz, prezes Stowarzyszenia Miłośników Muzyki Świętogórskiej im. Józefa Zeidlera.
K. Fekecz, J. Przybylski i L. Jankowski przy plakacie promującym płytę nagraną podczas I Festiwalu.
Organizacja Festiwalu to ogromny wysiłek wielu osób. Koncerty odbywają się w Bazylice, w której odprawiane są msze święte. Przygotowanie świątyni oraz próby muzyków odbywać się mogą tylko między nabożeństwami. Owocem festiwalu będzie kolejna płyta CD. Podobnie jak w roku ubiegłym, nagrywana będzie nocą, w najgłębszej ciszy.
Taki sam, a inny
Drugi festiwal będzie się nieco różnił od pierwszego. Głównie wykonawcami i utworami, ale nie tylko. Artystyczną nowością jest odkrywanie kolejnych utworów muzyki dawnej, znajdujących się w zbiorach świętogórskich.
_ Każdy koncert jest pewnego rodzaju nowością _ uważa ksiądz Jakub Przybylski. _ Pojawią się nowi wykonawcy, między innymi Affabre Concinui, kwartet Wilanowski z Tytusem Wojnowiczem. Chcemy ściągać tutaj fantastycznych wykonawców. Mamy wspaniałą i wrazliwą publiczność. Doceniamy to i chcemy obdarować ją muzycznym złotem.
Nowością będzie też odkrycie kolejnego kompozytora ze Świętej Góry.
_ Podczas ubiegłorocznego festiwalu zabrzmiała muzyka tylko jednego kompozytora świętogórskiego, Józefa Zeidlera _ mówi Leszek Jankowski, dyrektor organizacyjny festiwalu. _ W tym roku będzie muzyka także Maksymiliana Koperskiego.
Na KUL-u opracowana została msza Koperskiego, która w finałowym dniu porównana zostanie z Mszą Koronacyjną Mozarta. Koncert w wykonaniu Orkiestry Akademii Beethovenowskiej i Chóru KUL Jana Pawła II odbędzie się pod patronatem honorowym Elżbiety Pendereckiej.
_ Naszą ideą jest, aby na festiwalu wykonywana była muzyka sacromontana, czyli świętogórska, chcemy pokazywać utwory, które tutaj powstały, bądź były napisane na potrzeby sanktuarium Matki Bożej Świętogórskiej _ dodaje ksiądz Przybylski.
Festiwalowe koncerty zaplanowano na dwa weekendy na przełomie września i października. 30 września koncert odbędzie się z okazji 250. rocznicy Ignaza Pleyela, austriackiego kompozytora, który tworzył dla świętogórskiego sanktuarium. Patronat nad nim objął ambasador Austrii, Alfred Längle, który osobiście wysłucha koncertu.
Zupełnie odmienny będzie natomiast ostatni dzień Festiwalu, 7 października. Publiczność będzie miała niebywałą okazję zobaczyć archiwalne manuskrypty i nuty.
_ Przygotujemy wystawę na klasztornym korytarzu _ mówi K. Fekecz. _ Będzie to kilkugodzinna ekspozycja. Towarzyszyć jej będzie barokowa kapela Flori Pari z Krakowa.
Ta niedziela poświęcona będzie kardynałowi Cezaremu Baroniuszowi, najbliższemu współpracownikowi Filipa Neri, z okazji 400. rocznicy jego śmierci. W refektarzu Jerzy Zelnik wyrecytuje mowę Baroniusza nad grobem świętego Filipa.
Najwyższy poziom
Opinie o pierwszym Festiwalu były bardzo wysokie. Zarówno wykonawcy, jak i publiczność nie kryli słów podziwu dla organizatorów. Wspaniała akustyka Bazyliki była dodatkowym atutem.
_ Muzyka to tylko niewielki skrawek ogromnego bogactwa, jakim jest Święta Góra _ twierdzi ksiądz Przybylski. _ Jest tu obfitość innych zbiorów, które są potencjałem do wykorzystania. Obiekt takiej klasy, tak wspaniale wyposażony, jest znakomitym miejscem na promocję regionu. Miasta, które posiadają klasztory, mają tożsamość, duchowość, jakiś klimat. Klasztory przed wiekami były centrami kultury. My staramy się to odkryć na nowo.
Festiwal organizowany jest przede wszystkim dla publiczności.
_ Z wielką przyjemnością przygotowujemy się do kolejnego festiwalu, bo w ubiegłym roku byliśmy mile zaskoczeni frekwencją _ mówi L. Jankowski. _ Bazylika była wypełniona na wszystkich koncertach.
_ Dajemy społeczeństwu wysoką kulturę muzyczną, ale wiemy też, że zapotrzebowanie na nią jest ogromne _ dodaje ksiądz Jakub.
Festiwal Muzyki Oratoryjnej na Świętej Górze to ogromny wkład w odkrywanie polskiej przeszłości muzycznej. Wykonywane tam utwory nie były wcześniej znane.
_ Festiwal oratoryjny na Świętej Górze cieszy się sporym zainteresowaniem i z pewnością rozsławi nasz region w całej Polsce, a może kiedyś w Europie… _ twierdzi ksiądz Jakub Przybylski.
Elżbieta Sierszulska
ABC NR 70 z 7 września 2007r.
Organizatorzy Festiwalu Muzyki Oratoryjnej „Musica Sacromontana” na Świętej Górze w Gostyniu pracują już nad drugą edycją tego wielkiego muzycznego wydarzenia. – To ogromne przedsięwzięcie – mówi ksiądz Jakub Przybylski, dyrektor festiwalu. – Chcemy, aby co roku gościli na nim inni wykonawcy i prezentowali nowe, nieznane do tej pory utwory.
Kto wystąpi?
I Festiwal, w 2006 roku, zgromadził wybitnych wykonawców z Agnieszką Duczmal na czele. Podczas tegorocznego, który odbędzie się na przełomie września i października, także
nie zabraknie muzycznych sław.
Na Świętej Górze wystąpią muzycy z Filharmonii Poznańskiej pod dyrekcją Łukasza Borowicza, którzy zagrają m.in. symfonie Antoniego Habla, skrzypka i koncertmistrza Kapeli Gnieźnieńskiej oraz utwory Ignacego Józefa Playela z Austrii, urodzonego 250 lat temu.
– W Polsce jest on mało znany, ale Kapela Świętogórska grała jego utwory już w osiemnastym wieku – mówi Wojciech Czemplik, dyrektor artystyczny festiwalu. – Na Świętej Górze są nuty jego symfonii i kwintetów.
Kwintety Playela wykona Kwartet Wilanowski z Tytusem Wojnowiczem, który zagra na oboju. Gościem honorowym koncertu będzie ambasador Austrii.
Festiwalowym wydarzeniem będzie niedokończone requiem Józefa Zeidlera, które pisał umierając na gorączkę gnilną. Wykonają je zespół Concerto Polacco pod dyrekcją Marka Toporowskiego i chór Sine Nomine.
– Na zakończenie festiwalu będzie wielka odsłona dzieł innego gostyńskiego kompozytora Maksymiliana Koperskiego, żyjącego na przełomie XVII i XVIII wieku – zdradza W. Czemplik. – Był on osobą świecką, ale cała jego działalność zapisana jest w księgach klasztornych, ponieważ pisał dla Kapeli Świętogórskiej.
Festiwalowi goście usłyszą uroczystą mszę Koperskiego oraz przebój muzyki oratoryjnej – mszę koronacyjną Mozarta, której wysłuchać ma także Elżbieta Penderecka.
Patroni
Poza ambasadorem Austrii i Elżbietą Penderecką festiwalowi patronować będą: marszałek Sejmu Marek Jurek, minister kultury i dziedzictwa narodowego Kazimierz Michał Ujazdowski, marszałek województwa wielkopolskiego Marek Woźniak, miejscowi samorządowcy, arcybiskup poznański ksiądz Stanisław Gądecki oraz przełożony generalny księży filipinów z Rzymu ojciec Eduardo Aldo Cerato.
Pierwsza płyta
Ukazał się już dwupłytowy muzyczny album z ubiegłorocznego festiwalu. Wydawnictwo poświęcone zostało wspaniałej gostyńskiej publiczności. Jego współwydawcami są firma Netbox oraz Polskie Radio. Album będzie promowany przez drugi program radia. Gazeta „ Rzeczpospolita” zamieści recenzję płyty, a przed festiwalem jego program. Płytę, ze wspaniałym projektem graficznym Macieja Gerowskiego z Netboksu, będzie można nabyć w furcie klasztornej oraz gostyńskich księgarniach.
Jak się zaczął festiwal?
Ksiądz Jakub Przybylski zamierzał nagrać płytę z chórem świętogórskim Palestrina. Pomagał mu w tym muzyk Wojtek Czempik ze Starego Dobrego Małżeństwa. – Podarowałem mu książkę o muzykaliach świętogórskich – opowiada ksiądz Jakub. – Po jej lekturze u Wojtka zrodził się pomysł, aby zrobić koncert ku czci kompozytora Józefa Zeidlera, bo w roku 2006 mijało dwieście lat od jego śmierci.
Wkrótce zawiązano Stowarzyszenie Miłośników Muzyki Świętogórskiej im. J. Zeidlera, potem powstał pomysł na festiwal. Wskrzeszono też Kapelę Świętogórską.
– Manuskrypty z archiwów świętogórskich wysłaliśmy do wykładowców akademii muzycznych – podkreśla Leszek Jankowski, dyrektor organizacyjny festiwalu. – Okazało się, że są one na bardzo wysokim poziomie, a Zeidlera określono mianem polskiego Mozarta.
Aby przygotować publiczność do festiwalu, wpadli na pomysł spotkań oratoryjnych, które odbywają się co kilka tygodni.
– Każdy gatunek muzyki ma swoją specyfikę – uważa ksiądz Przybylski. – Muzyka klasyczna jest interesująca, jeśli uczestniczy się na żywo w jej wykonaniu. Są wówczas inne emocje. Widzieliśmy to u publiczności podczas pierwszego festiwalu.
Elżbieta Sierszulska
ABC Nr 27/1874/ 06.04 – 09.04.2007
Idea powołania Festiwalu im. Józefa Zeidlera w Gostyniu w 2006 roku okazała się nadzwyczajną. Koncerty zgromadziły tłumy melomanów i pozwoliły zaprezentować nieznaną lub mało znaną muzykę polską i obcą znajdującą się w bogatych zbiorach klasztoru.
Jestem pełna uznania dla niespotykanego wręcz entuzjazmu organizatorów Festiwalu oraz ich umiejętności zainteresowania odbiorców muzyki koncertami festiwalowymi.
Agnieszka Duczmal
Poznań, 27.12.2006 roku
We wrześniu 2006 roku uczestniczyłem, wraz z prowadzonymi przeze mnie zespołami Concerto Polacco i Sine Nomine, w I Festiwalu Muzyki Oratoryjnej Musica Sacromontana zorganizowanym przez Towarzystwo im. Józefa Zeidlera w Gostyniu. Festiwal ten ma za zadanie wskrzeszenie bogatych muzycznych tradycji związanych z klasztorem OO. Filipinów na Świętej Górze i działającą tam do XIX wieku kapelą muzyczną. Bogate archiwum klasztorne zawiera cenne muzykalia – utwory tak miejscowych, jak i europejski kompozytorów. Na szczególną uwagę zasługują utwory Józefa Zeidlera – jednego z najwybitniejszych mistrzów polskiego klasycyzmu. Nie brakuje manuskryptów takich mistrzów muzyki europejskiej jak Józef Haydn i Ignaz Pleyel, którego 250 rocznicę urodzin obchodzić będziemy w 2007 roku. Bogato reprezentowani są inni kompozytorzy polscy XVIII i XIX wieku oraz kompozytorzy czescy.
Inicjatywa upowszechnienia i udostępnienia dla celów wykonawczych bogatych zbiorów świętogórskich jest zatem ogromnie ważnym elementem przywracania dawnej polskiej kulturze muzycznej jej należnego miejsca w krajobrazie sztuki europejskiej. Warto podkreślić, że koncerty w 2006 roku spotkały się z zainteresowaniem rozgłośni radiowych i telewizyjnych, które dokonały rejestracji. Koncert z utworami Józefa Zeidlera został wybrany jako polska propozycja II programu Polskiego Radia z okazji Międzynarodowego Dnia Muzyki w ramach wymiany między radiofoniami Europejskiej Unii Radiowej. W ramach działań towarzyszących festiwalowi dokonano archiwalnej rejestracji fonograficznej, która wkrótce zostanie opublikowana na płycie CD.
Choć prezentacja miejscowych zbiorów ma w zamierzeniu organizatorów stanowić podstawę programową, gostyński festiwal oferuje słuchaczom znacznie więcej i może stać się żywym ośrodkiem kształtowania wysokiej kultury muzycznej. Ogromne zainteresowanie ze strony wielkopolskiej publiczności; żywe. wręcz entuzjastyczne przyjęcie koncertów utwierdza mnie w przekonaniu, że festiwal Musica Sacromontana ma szansę stać się jedną z najważniejszych imprez polskiego życia koncertowego. Wielkie zaangażowanie ze strony organizatorów, profesjonalizm i dopracowanie najdrobniejszych szczegółów organizacyjnych pierwszego festiwalu jest gwarancją wysokiego poziomu kolejnych edycji.
Profesor Marek Toporowski
Akademia Muzyczna w Katowicach
ul. Lwowska 11 m 4
00-660 Warszawa
marektopo@poczta.onet.pl
Duma mieszkańców, tradycja, która ich wyróżnia… Niewielkie miasto w południowej Wielkopolsce, Gostyń, od trzech z górą stuleci szczyci się piękną barokową bazyliką księży Filipinów. Minionej jesieni udało się do niej zaprosić znakomitych wykonawców, których zadaniem było wskrzesić tradycję muzykowania w bazylice na gostyńskiej Świętej Górze.
I Festiwal Muzyki Oratoryjnej zgromadził liczną publiczność, ściągnął też zainteresowanie mediów i w ten oto sposób lokalna społeczność zyskała coś bardzo ważnego: nie tylko jakość artystyczną, ale i miejsce uroczystego spotkania, rozgłos, coś, co wzmacnia tożsamość i dumę i o co warto będzie dbać. Tak trzymać!
Agnieszka Linette
dziennikarka TVP S.A. w Poznaniu
Gazeta Wyborcza, wydanie poznańskie z 8 stycznia 2007 roku, PLEBISCYT – sukces i porażka 2006 roku, opinie o wielkopolskiej kulturze