Po raz pierwszy w murach świętogórskiej bazyliki zagościł jazz. I to na najwyższym światowym poziomie. Słuchacze tłumnie przybyli w świąteczny, środowy wieczór 11 listopada na Świętą Górę, by posłuchać polsko-amerykańskiej formacji funkcjonującej w ramach jesiennej trasy pod nazwą Frank Parker & Maciej Fortuna Project.
Nazajutrz po koncercie artyści jednomyślnie przyznali, iż wyjeżdżają z Gostynia z wyjątkowymi wrażeniami.
Jak muzycy oceniają reakcję gostyńskiej publiczności?
— Kontakt pomiędzy zespołem a publicznością był bardzo dobry. Bardzo się cieszę, że miałem też okazję porozmawiać ze słuchaczami po koncercie – zaznacza perkusista F. Parker.
— Publiczność była skupiona, słuchająca i zaangażowana w to, co gramy. Dzięki temu, muzyka ma zupełnie inną energię, ma pełną wartość. Jeśli ludzie rzeczywiście słuchają, tak jak miało to miejsce podczas koncertu w bazylice, to nie jest to tylko granie muzyki, tylko jest to coś więcej; tak naprawdę wszystko odbywa się na wyższym poziomie. Przekazywane są emocje, zachodzą interakcje… – dodaje M. Fortuna, grający na trąbce i fluegelhornie.
— Gdy przyjechaliśmy tutaj w środę, to w ogóle nie było ludzi, wszystko było pozamykane, a miasto puste, dlatego też nazwałem Gostyń miastem duchów – śmieje się pianista Larry Porter. – Na koncert przyszło natomiast mnóstwo osób, czego w ogóle się nie spodziewałem. Ludzie zjechali praktycznie z całej okolicy. To niewątpliwie duża zasługa organizatorów, którym należą się brawa za wspaniałą promocję tego koncertu.
Jazz w świątyni nie jest codziennością. Jak sprawdziła się akustyka?
— Byliśmy wszyscy zaskoczeni, że grało się tak dobrze. Akustyka pomagała wykonywanej przez nas muzyce, dała mnóstwo różnych, nowych kolorów. Dźwięk przemieszczał się, był duży pogłos, ale wszystko to sprawiało, że odkrywaliśmy muzykę na nowo. W większości miejsc, gdzie jest duże echo, przeszkadza ono i powoduje bałagan, chaos, sprawia, że muzycy nie słyszą się. Tutaj natomiast słyszeliśmy się idealnie i panowaliśmy nad wszystkim. Akustyka pomagała nam, więc my zajmowaliśmy się tylko tworzeniem sztuki – komentuje M. Fortuna.
Czy często zdarza się jazzmanom koncertować w kościelnych murach?
— Bardzo rzadko. To był pierwszy tego typu koncert w tym roku. Jeśli chodzi o specyficzne mury, to graliśmy jeszcze w kopalni soli w Wieliczce. Tam były podobne warunki, ale tutaj było dużo łatwiej – mówi M. Fortuna.
Z czego wynika fakt, że jazzmani koncertują często w małych miastach, czego przykładem jest chociażby występ w Gostyniu? Takie jest przesłanie tego projektu, czy też przemawiają za tym jakieś inne czynniki?
— Gostyń jest miastem, w którym publiczność jest niesamowicie otwarta na muzykę jazzową. Zawsze spotykaliśmy się tutaj z bardzo dobrym przyjęciem. Osobiście udało mi się wystąpić w Gostyniu już czwarty raz w tym roku, więc o czymś to świadczy. Są takie miejsca w Polsce, gdzie ludzie doceniają jazz. Jednym z nich jest Gostyń. Tam, gdzie jest duże zainteresowanie jazzem, należy dać ludziom możliwość posłuchania tej muzyki na żywo. Mam świadomość, że bez przyzwyczajenia publiczności do wspaniałego Festiwalu Muzyki Oratoryjnej, nie byłoby jej na Świętogórskich Zaduszkach Jazzowych, ale ludzie przyszli i mimo że są słuchaczami muzyki klasycznej, to jazz jako formę sztuki ocenili w stu procentach – przyznał M. Fortuna.
F. Parker nakreślił pokrótce historię znajomości z M. Fortuną.
— Byłem w grudniu 2008 roku w Polsce. Grałem z muzykami z Chicago w Poznaniu. Podczas naszego koncertu wystąpił także poznański chór gospel. Poznałem wokalistkę z tego chóru, rozmawialiśmy o muzyce. Ta wokalistka znała Macieja Fortunę, z którym później skontaktowałem się przez Internet. Słuchaliśmy swoich nagrań i w wyniku tego wirtualnego po części spotkania, powstała pierwsza trasa koncertowa w marcu i kwietniu tego roku – wspomina F. Parker.
Współpraca pomiędzy muzykami będzie się z pewnością dalej rozwijać. Artyści mają już plany na przyszły rok. Owocem ich jesiennej trasy koncertowej będzie płyta, która ukaże się na wiosnę. Będzie także trasa promująca nowy krążek. Być może jazzmani zawitają ponownie do Gostynia…
Ta zapowiedź cieszy również Leszka Jankowskiego, pomysłodawcę Świętogórskich Zaduszek Jazzowych i opiekuna muzyków podczas ich wizyty w Gostyniu. Niezwykły koncert w bazylice zorganizowało Stowarzyszenie Miłośników Muzyki Świętogórskiej im. Józefa Zeidlera.
AGNIESZKA JAKUBOWSKA
Współpraca: LESZEK JANKOWSKI
nr 46 z 20 października 2009 roku
Świętogórskie Zaduszki Jazzowe – relacja Nowej Telewizji Gostyń
{youtube}2gVMYfDJUfw{/youtube}